wtorek, 30 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 21 "Nie jestes moją nańką."



-Scooter, proszę. Nie każ mi widzieć jego gęby jeszcze raz.-powiedziałam zdenerwowana. Mój kochany braciszek sobie umyślił, że powinnam zrobić sobie dzień wolnego od The Wanted i pojechać z nim na spotkanie z Bieber’em. Jego do reszty pogięło.?
-Czas żebyście w końcu zakopali ten topór wojenny.-odpowiedział.
-No chyba śnisz.-prychnęłam. Że niby ja i Bieber w zgodzie.? Nigdy w życiu.!
-Olivia, ja wiem co zrobił, ale 4 lata chyba starczą co.?-powiedział łagodnym głosem. Chciałam mu wierzyć. Chciałam wierzyć, że przez te 4 lata się zmienił. Wydoroślał. Wiedział jaki popełnił błąd. Przemyślał wszystko. Ale po ostatnim naszym spotkaniu utwierdziłam się w przekonaniu, że nic się nie zmienił. Dalej jest tym samym niewychowanym gówniarzem.
-Nie Scooter. Nie starczą. Zawsze będę go nienawidzić za to co zrobił. Zawsze.-podkreśliłam ostatnie słowo. Po tych słowach zapanowała cisza. Gdy dojechaliśmy na miejsce, wysiadłam z samochodu i wlekłam się za bratem do sali w której Scoot miał spotkanie. Najchętniej teraz odwróciłabym się i pojechała do biura. Już wolałam oglądać JEGO niż Bieber’a. Doskonale pamiętam co się wydarzyło sobotniego wieczora. Nie zapomnę tego bardzo długo. Na samą myśl o tym uśmiech wkradł się na moje usta. Ale sekundę później zniknął, ponieważ wchodziłam do sali, gdzie siedział Justin. Gdy mnie zauważył, zmierzył mnie od dołu do góry, po czym uśmiechnął nonszalancko. Spojrzałam na niego z uniesioną brwią, po czym prychnęłam i usiadłam na drugim końcu stołu. Przez całe trzy godziny siedziałam i bawiłam się telefonem. A to weszłam na Facebooka’a, Twitter’a, Instagram’a. Pisałam z Cass i Arianą. Gdy wróciłam do domu, przebrałam się(--->),
zbiegłam do garażu i wzięłam klucze od czarnego Forda Mustanga. Pojechałam na tor. Musiałam odreagować. Dojeżdżając na miejsce zobaczyłam, że ktoś już tam był. Chciałam zawrócić, ale coś podkusiło mnie, żebym podjechała bliżej. Ustałam przy samej drodze i patrzyłam się kto to. Ten ktoś słabo wchodził w zakręty. I po tym poznałam kto to był. Akurat mnie mijał, więc pokazałam żeby zaczekał na mnie przy mecie. Sama pojechałam tam i ustałam na poboczu. Wysiadłam z samochodu, zamknęłam go po czym podeszłam i  otworzyłam od strony kierowcy.
-Zamiana.-kiwnęłam głową żeby wyszedł.
-Co.?-nie rozumiał. Miał prawo. Nagle przyjeżdżam i każę mu wyjść.
-Przesiądź się na miejsce pasażera. Nauczę cię dobrze wchodzić w zakręty.-po tych słowach przesiadł się. Poprawiłam sobie siedzenie, zapięłam pas i poczekałam aż chłopak wsiądzie.
-Więc, pierwsza rzecz : jeżeli masz zamiar skręcać, to nie hamuj, tylko używaj tego cudeńka.-wskazałam na hamulec ręczny-Jeśli w odpowiednim momencie pociągniesz za niego, nie zabijesz się.-chłopak wytrzeszczył na mnie oczy.- Żartowałam.-zaśmiałam się- Wracając do tematu. Jeżeli za długo go przytrzymasz może cię za bardzo odkręcić. Co w sumie w pewnym sensie grozi śmiercią.-na chwilkę się nad tym zastanowiłam, a następnie odpaliłam auto i ruszyłam.-Druga rzecz : miej podzielność uwagi. Nie możesz odwracać wzroku od drogi na chwilę, to musi być sekunda lub dwie. Nie wiadomo co wyskoczy z pobocza.-kątem oka zauważyłam ledwo widzialny uśmiech na twarzy chłopaka. Sama też się lekko uśmiechnęłam. Do końca okrążenia już się nie odzywaliśmy. Gdy zatrzymałam się na mecie, zamieniliśmy się miejscami i to on prowadził. Nie zapinałam pasów. Nie było takiej potrzeby. Za to oparłam się o drzwi i założyłam nogi na siedzenie. Bawiłam się kosmykiem włosów i patrzyłam na skupionego chłopaka. W pewnym momencie się uśmiechnął i powiedział.
-Rozpraszasz mnie.-na jego słowa także się uśmiechnęłam. Skierowałam swój wzrok na drogę. Tym razem lepiej mu szło. Będąc już na mecie, wysiadłam z samochodu i skierowałam się do swojego. Już miałam złapać za klamkę gdy powstrzymał mnie JEGO głos.
-Zaczekaj.-odwróciłam się do niego, a on stał jakieś 20 centymetrów ode mnie.-Już jedziesz.?-zapytał.
-Tak. Muszę odpocząć po spotkaniu z Bieber’em.-powiedziałam, po czym odwróciłam się i wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Odstawiłam auto do garażu, wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.

Papiery, dzwonienie, ustalanie. Aghrr… Na co ja się pisałam.?
-Tak, tak. Mógłby pan momencik poczekać.? Muszę uspokoić dzicz.-z drugiej strony słuchawki usłyszałam śmiech. Sama też uśmiechnęłam się pod nosem po czym zwróciłam do owej dziczy.-Jeżeli zaraz się nie uspokoicie, to na Boga, wyjdę z siebie i stanę obok.! A to nie będzie śmieszne.!-po pokoju przeszła kolejna salwa krzyków. Dało się słyszeć donośny krzyk Parkera i McGuinnesa.- Uciszcie się.! Załatwiam wam koncerty buraki.-po tych słowach się uciszyli, a mimo wszystko i tak po chwili dostałam poduszką w głowę.-A wracając do tematu, czy 25 będzie odpowiedni.? Jest to sobota i byłaby to idealna data.-po jeszcze 10 minutach rozmowy, zakończyłam połączenie z uśmiechem. Załatwiłam chłopakom prawie, no cóż, 12 występów, więc jest dobrze. Papiery odniosłam do brata i wróciłam do gabinetu. Powitała mnie zagorzała kłótnia chłopców.
-Nie, nie, nie. Wykluczone. W tę sobotę mam randkę, a nie mam zamiaru jej przenosić na następny tydzień.-powiedział Max
-Nie musisz chodzić na każdą imprezę. Chociaż raz wrócisz do domu trzeźwy.-odpowiedział Siva
-Skąd wiesz.? W drodze powrotnej możemy zajść do baru na parę głębszych.
-Hej, hej. Co tu się dzieje.?-ustała przy nich i patrzyłam to na jednego, to na drugiego.
-Kłócą się. Znowu.-ON mruknął, wstał, minął wszystkich i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Co wy wyprawiacie.? Dlaczego się kłócicie.?-zapytałam ich, ale żaden się nie odezwał.-Przykro mi, że wam to powiem, ale niszczycie zespół.-powiedziałam. Po tych słowach Max wstał.
-Nie znasz nas. Nie masz prawa tak mówić.
-Może i nie znam, ale widzę co się dzieje. Przez was zespół może się rozpaść.!-krzyknęłam. Max zrobił krok w moją stronę.
-A co ty nagle się wielką ratowniczką zespołów stałaś.? Nie jesteś moją niańką. Mam swoje lata.-warknął groźnie.
-A właśnie że jestem. Zachowujecie się jak dzieci.! Ciągle trzeba was pilnować, bo pakujecie się…- nagle poczułam przeszywający ból w policzku. Uderzył mnie. Złapałam się za piekący policzek, po czym spojrzałam na chłopaka. Miał szeroko otwarte oczy, jakby był przestraszony.
-Wyjdź.-warknęłam.
-Olivia ja… ja nie chciałem… ja…- przerwałam mu.
-Wyjdź.!-krzyknęłam mu prosto w twarz. Chłopak się zamknął, spuścił wzrok i wyszedł z pomieszczenia. Reszta chłopców patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami i ustami. Popatrzyłam na nich, po czym usiadłam na swoim krześle i wyjęłam kalendarz. Dopisałam koncerty do ustalonych dat i spojrzałam na dzień dzisiejszy. Mają wywiad. Za dwie godziny. A CapitalFM jest godzinę stąd. Plus korki…
-Za 10 minut jedziecie na wywiad.-powiedziałam do chłopców, zgarnęłam swoja torbę i wyszłam z pokoju, mijając w wejściu JEGO. Widząc mój zaczerwieniony policzek złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Popatrzył na mnie uważnie, po czym zapytał.
-Co ci się stało.?-popatrzyłam w jego oczy. Czy to była troska.? Chyba tak.
-Twój kolega z zespołu.-odpowiedziałam, wyrwałam rękę z jego uścisku i poszłam do łazienki. Ustałam przed lustrem, a widząc czerwony plamę na policzku, mocno zacisnęłam powieki. Bolało jak cholera, ale nie mogłam pokazać, że jestem mięczakiem. Musiałam stać się taka, jaka byłam te 4 lata temu. Wyjęłam z torby chusteczkę, namoczyłam ją w zimnej wodzie i przyłożyłam do policzka. Poczułam ulgę. Odetchnęłam, po czym wyrzuciłam ją do kosza, poprawiłam się pudrem i skierowałam się do wyjścia. 3 minuty później wychodziłam już z budynku, a widząc Maxa, minęłam go i weszłam do samochodu. Usiadłam przy oknie. Przez całą drogę nikt się nie odzywał. No prawie. Jay i Tom zamienili parę słów. Siva zapytał o policzek, ale i tak nie odpowiedziałam. Nawet na niego nie spojrzałam. W ogóle na nich nie patrzyłam. Całą drogę przesiedziałam ze wzrokiem wgapionym w widok za szybą. Przypomniała mi się sytuacja z Justin’em… kiedy mnie uderzył… Na samą myśl zaszkliły mi się oczy. Wzięłam głęboki oddech i szybko mrugałam powiekami, żeby nie wypuścić żadnej łzy. Gdy dojechaliśmy na miejsce wyszłam pierwsza i nawet na nich nie czekając ruszyłam do środka. Po uzyskaniu odpowiednich informacji w recepcji skierowałam się do odpowiedniego pokoju. Pogadałam chwilę z dwoma mężczyznami przeprowadzającymi wywiad, po czym zostawiając chłopców samych, wyszłam i udałam się do łazienki. Przejrzałam się w lustrze. Na policzku dalej widniał czerwonawy ślad. Zacisnęłam zęby. Dobrze że pokój był przyciemniony, bynajmniej nie widzieli. Wróciłam do pokoju i usiadłam w kącie. Przyglądałam się chłopcom, skupionym na wywiadzie. No prawie wszyscy. Maxa nawet nie obdarowałam spojrzeniem, a ON trzymał pod blatem telefon i co chwila na niego zerkał. Weszłam na Twittera i zobaczyłam, że dostałam wiadomość.
„Nie przyglądaj mi się tak, bo się rumienię. xx”
Na moich ustach pojawił się uśmiech. Zerknęłam na niego, po czym odpisałam.
„Nigdy nie widziałam cię zarumienionego… ^^”
Chłopak nie odpisał do końca wywiadu. Po zakończeniu, będąc już wantedo-busie, Jay i Tom próbowali mnie rozśmieszyć, co pod moim domem udało się. Pożegnałam się z chłopcami i weszłam do domu. Byłam tak padnięta, że wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.

_____________________________________________________________________
Cześć. :)

Trochę długo mnie nie było... Trochę bardzo długo... 
Rozdział był praktycznie skończony, ale nie miałam czasu żeby go dodać. Za dużo problemów... Stanowczo za dużo. Ale nie ma co się spowiadać. Podobno po każdej burzy wschodzi słońce. Ciekawe ile naczekam się na te słoneczko... :)
A co do rozdziału.. Nie podoba mi się. No może oprócz momentu kiedy bohaterka dostała z liścia i sytuacji w samochodzie. :)
Może się wypalam. Może moja wena uciekła. Nie wiem. Mam trochę pomysłów, ale muszę je dobrze umieścić w czasie... Zastanawiam się, czy nie przyspieszyć trochę tempa opowiadania... Co o tym myślicie.? 
Komentujcie - dzięki temu wiem, że tu cały czas jesteście i dodatkowo dajecie mi motywację do pisania. ;)

Do nexta. <33

niedziela, 19 października 2014

ROZDZIAŁ 20 "ON tego chciał. Ja też…"



Na miejscu przywitałam się z Cass i Mattem i ruszyliśmy w stronę ‘baru’. Wzięłam piwo i udałam się w stronę startu.
-Nie bierzesz dzisiaj udziału.?-zapytał jakiś koleś stojący obok mnie. Niby jestem LA Queen, ale wszystkich to ja nie znam..
-Nie, dzisiaj nie. Wolę popatrzeć na amatorów.-chłopak kiwnął głową, po czym dalej obserwował rozpoczynający się wyścig. Na starcie stały trzy auta – Toyota Supra, BMW M3 i Ford Mustang. Tym razem Cassie rozpoczynała wyścig. Ustała na środku z ogromną flagą w biało-czarną kratę, po czym machnęła  nią w dół, a samochody ruszyły z piskami opon. Po chwili zniknęły za zakrętem, więc udałam się w stronę gdzie trwała impreza. Czułam na sobie męski wzrok, ale nie przejmowałam się nim. Usiadłam na masce swojego wozu i patrząc na tańczących ludzi piłam piwo. Rozmawiałam z kilkoma osobami, gdy usłyszałam ryk silników. Amatorzy dojeżdżają do mety. Siedziałam na masce swojego auta, więc miałam dobry widok na metę. Widząc przejeżdżającego Mustanga przez linię mety, podskoczyłam kilka razy i wyciągnęłam ręce ku górze. Wygrałam. Założyłam się z paroma osobami, kto wygra. I zdobyłam kasę.! :D Zeszłam z wozu i poszłam po moją wygraną, a przy okazji wyrzucić plastikowy kubek po piwie. Miałam już wracać, więc chciałam się obrócić, ale skutecznie powstrzymały to czyjeś ręce na mojej talii.
-Wzywałaś, więc jestem.-usłyszałam szept przy swoim uchu, który wywołał ciarki na całym moim ciele. Poczułam także znajome perfumy. Wiedziałam kto to. Odwróciłam się do niego przodem i uśmiechnęłam.
-Tak. Musimy porozmawiać.-złapałam go za rękę i poprowadziłam do auta. Ponownie usiadłam na masce, a chłopak oparł ręce po mojej lewej i prawej i pochylił się lekko.
-Więc, słucham.-przez cały czas patrzył mi w oczy. On ma takie piękne oczy… Wait.! Że co.? Nie zapędzaj się dziewczyno.!
-Dlaczego się pokłóciliście.?-zapytałam. Chłopak westchnął po czym spuścił głowę. Złapałam go za podbródek i podniosłam na wysokość swoich oczu. Jego wzrok był…smutny. Ponownie westchnął po czym powiedział.
-To nasza sprawa, nie powinnaś się w to mieszać.
-Tak, słyszałam już to.-przewróciłam oczami.-Ale ja nie potrafię. Nie potrafię zostawić tej sprawy ot tak. Chcę wam pomóc. Nie chcę widywać was skłóconych. Powiedz mi, o co poszło.?-spojrzał na mnie, po czym powiedział.
-Max codziennie robi imprezy, a Sivie i Nareeshy się to nie za bardzo podoba.-chłopak wzruszył ramieniem. No to, to ja akurat wiem.
-Może mogłabym z nim pogadać.? Przemówiłbym mu do rozumu.-uniosłam palec do góry, a chłopak zaśmiał się.-No co.?-zapytałam.
-Nic. Zabawna jesteś.-uśmiechnęłam się.
-A to źle.?-uniosłam brew.
-Nie. Wręcz przeciwnie. Dobrze kiedy dziewczyna ma poczucie humoru.-uśmiechnął się tak słodko, że miałam ochotę go pocałować. Co.? Czekaj, nie.! I nawet nie zauważyłam kiedy to nasze twarze dzieliły centymetry. Co zrobić, co zrobić.? Help.! I jak zbawienie pojawiła się Cassie. Odepchnęłam od siebie chłopaka i spojrzałam na dziewczynę.
-Co jest.?-na ustach dziewczyny pojawił się cwaniacki uśmieszek. Zapewne wiedziała co mogłoby się wydarzyć.
-Chcą, żebyś rozpoczęła wyścig.-kiwnęła głową w stronę startu, gdzie czekały już cztery auta. Kiwnęłam głową, po czym zeskoczyłam z maski, spojrzałam na Niego, po czym cmoknęłam go w policzek i ruszyłam z przyjaciółką na start. Wzięłam flagę, po czym poszłam z nią na linię startową i uniosłam w górę. Chłopcy odpalili silniki. Spojrzałam na każdego, po czym uśmiechnęłam się uwodzicielsko i machnęłam flagą w dół. Auta ruszyły, a ja, zadowolona, zeszłam z ulicy i oddałam flagę. Wróciłam na swoje miejsce, ale na nim siedział ON. Spojrzałam zaskoczona na chłopaka, po czym powiedziałam.
-Pozwolił ci ktoś dotykać mojego auta, a zwłaszcza na nim siadać.?-z każdym wypowiadanym słowem, podchodziłam do niego, a na koniec, stojąc naprzeciw, oparłam się o maskę tak, jak on zrobił to wcześniej. Wpatrywałam się w jego oczy i oczekiwałam odpowiedzi. A on.? On jakby zatopił się w moich tęczówkach i chłonął cały ich kolor. Kilka sekund później ocknął się i odpowiedział.
-Tak. Ja.-powiedział to takim niskim głosem, że ciarki pojawiły się na moim całym ciele w sekundę… I znowu ta dziwna sytuacja, kiedy nasze twarze się do siebie zbliżają i zaraz, zaraz się cos wydarzy. Milimetry przed jego ustami zatrzymałam się. Nie mogę tego zrobić. Nie jestem typem dziwki. Wzrok skierowałam na jego usta. Czułam gorący powiew na moich wargach. Wróciłam wzrokiem do jego oczu. Widziałam ogniki. ON tego chciał. Ja też, ale nie mogłam. Nie byłam gotowa.
-Nie mogę.-szepnęłam, po czym odsunęłam się od niego i spojrzałam w bok. Czułam na sobie wzrok niektórych chłopaków, jego też. Złapał mój podbródek i przesunął w swoją stronę tak, abym na niego spojrzała.
-Nic się nie stało, dobrze.?-jego ręka przeniosła się na mój policzek. Pogładził go, a ja przymknęłam oczy. A on cmoknął mnie…w nos. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. Nagle usłyszałam ryk silników i pisk opon, wiec odwróciłam się, co ON sprytnie wykorzystał bo objął mnie w pasie od tyłu. Staliśmy(bo on wstał) tak i oglądaliśmy wyścig. Byli to kolejni amatorzy.

Następnego dnia…godzina 19…

Ostatnie machnięcia pędzlem i voila, jestem gotowa. A nie, jeszcze włosy. Wstałam, wzięłam szczotkę, ustałam przed lustrem i przeczesałam je. Gdy wykonałam tę czynność, odłożyłam przedmiot na półkę i spojrzałam na swoje odbicie. Wygładziłam materiał sukienki, założyłam marynarkę, zgarnęłam jeszcze kopertówkę i zeszłam na dół.
-Gotow…Wow. Siostra wyglądasz olśniewająco.-Scooter puścił oczko uśmiechając się.
-Dziękuję.-odwzajemniłam uśmiech.

Pojechaliśmy na miejsce gdzie odbywała się cała ta gala. Brat wyszedł pierwszy i podał mi rękę. Spojrzałam na niego niepewnie po czym złapałam ją. Wyszłam i zostałam oślepiona fleszami. Poczułam się tak jakbym znowu miała wypadek. Reflektory w pociągu… To nie czas na takie przemyślenia. Z przymrużonymi oczami przeszłam na „czerwony dywan”. Zdążyłam przyzwyczaić się do fleszy i pozowałam razem z bratem. Po kilku minutach weszliśmy do środka i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to The Wanted w garniturach. I ON. Wyglądał tak zabójczo. Kiedy spojrzał w moją stronę, moje serce szybciej zabiło. Może dlatego że jego ta..te…nieważne. Scooter delikatnie mnie pchnął w stronę chłopców, po czym sam podążył w tamtą stronę. Podeszłam do nich i uśmiechnęłam do wszystkich. Na koniec spojrzałam na Niego. Lustrował mnie wzrokiem. Podobałam mu się.
-Ślicznie wyglądasz.-Max.
-Dziękuję.-zarumieniłam się lekko. Nie byłam podatna na komplementy.
-I masz sukienkę.!-na słowa Toma zaśmiałam się.
Chwilę jeszcze pogadaliśmy, po czym weszliśmy do ogromnej sali. I tu mnie zatkało. To było WOW. Chciałam iść do swojego rzędu, ale zostałam pociągnięta w bok. I nie wiem jakim cudem znalazłam się w małym pomieszczeniu w dodatku przyciśnięta do ściany. Czułam gorący oddech szyi. Gdy poczułam zapach perfum wiedziałam kto to. I poczułam także pocałunek który przechodził coraz wyżej i zatrzymał się na ustach. Popatrzył mi w oczy z ognikami w oczach, potem przeniósł wzrok na usta. Ale mnie nie pocałował.

___________________________________________________________________
 Ja... nie wiem co powiedzieć.
3 miesiące. 
Aż 3 miesiące. 
Tak bardzo PRZEPRASZAM. 
Usprawiedliwić mogę się tylko tak, że zaczęła się szkoła a ja zaczęłam liceum i dodatkowo mieszkam w internacie. Mam nadzieję, że zrozumiecie. 
Na przeprosiny daję wam taki długi; nie chciałam przedłużać gali. 
Od nexta lecimy dalej z życiem Olivii. ;)
Będę się starała napisać jak najszybciej . Tym razem nie będziecie tyle czekać. Obiecuję.! ;)
I dziękuję za 9 komentarzy. <3

Kocham Was taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak bardzo mocno. <3 <3

czwartek, 21 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 19 "Boże, starzeję się."



Mina każdego z chłopaków była komiczna. Jakbym nakryła ich na gorącym uczynku. No…w sumie to był to gorący uczynek, bo któryś z nich …no mniejsza z tym. Patrzyłam na nich wyczekująco, ale żaden się nie odezwał. Ba.! Nawet poruszył. Po chwili ciszy odezwał się Siva.
-Że co, proszę.?
-To co słyszałeś. Ale skoro tak się na mnie zszokowani patrzycie to chyba znaczy, że żaden z was.-pokręciłam głową.
-No, na pewno nie ja. Ja wyszedłem pierwszy. To na Nathana musieliśmy najdłużej czekać.-wskazał palcem na bruneta.
-W łazience byłem.!-bronił się chłopak-To Siva zamykał drzwi.
-Nie, Max wtedy zamykał drzwi.- Siva. Wszyscy utkwiliśmy swój wzrok na łysym. A on.? Spojrzał na nas przerażony, ale po chwili na jego ustach wykwitł cwaniacki uśmieszek.
-A co, nie można.?-pomachał brwiami, a ja myślałam że zaraz zwymiotuję. Wstałam szybko z fotela i zwróciłam się do Maxa.
-George.! Czyścisz mi i fotel i biurko.-spojrzałam z obrzydzeniem na dane przedmioty. Łysolek się roześmiał po czym powiedział.
-Spokojnie, nic takiego się nie wydarzyło.-spojrzałam na niego z miną „Are you fucking kidding me?”, po czym usiadłam z powrotem na fotelu i wróciłam do  wypełniania papierów, kompletnie ignorując dyskretne zaczepki Maxa.

Wracając do domu, zadzwonił Scooter.
-No cześć mała. Jak bardzo chłopcy rozrabiają.?-zaśmiałam się na słowa brata.
-Cześć braciszku. Ujdzie, ale daję radę. A ty kiedy wracasz tak właściwie.?
-No, tak się składa, że już jutro będę w domu.
-Ooo no w końcu.-zaśmiałam się do słuchawki.-To do jutra.-w odpowiedzi usłyszałam ‘Pa’ i się rozłączyłam. Zaparkowałam samochód w garażu, po czym weszłam do domu, zjadłam coś i poszłam spać.

Tydzień później… Czwartek….

-To do jutra.-pożegnałam się z chłopcami, po czym opuściłam budynek. Wsiadając do auta, odebrałam telefon.
-Halo.?
-Czekam na ciebie pod galerią.-zaśmiałam się po czym odpowiedziałam.
-No już jadę, już jadę.-rozłączyłam się, po czym odpaliłam samochód i z piskiem opon ruszyłam w stronę galerii. Po 10 minutach byłam już na miejscu i szłam w stronę rozglądającej się blondynki.
-No, już jestem. Wypadek był i korek się zrobił.-skrzywiłam się.
-Dobra, chodź.-pociągnęła mnie za rękę do środka. Przechadzałyśmy się wzdłuż galerii szukając odpowiedniej dla mnie sukienki.
-Może ta.?-patrzyłam na czerwoną sukienkę trzymaną przez Arianę. Prosta, dopasowana, ze sporym dekoltem.
-Nie.-pokręciłam głową. Wyszłyśmy ze sklepu i skierowałyśmy się dalej. Weszłyśmy do kolejnego sklepu. Przeglądając wieszaki w ręce wpadła mi śliczna, według mnie, sukienka. Wiedziałam, że muszę ja przymierzyć. Weszłam z nią do przymierzalni, po czym ściągnęłam swoje ciuchy i założyłam sukienkę. Leżała idealnie. Nawet nie spojrzałam na rozmiar jaki brałam, ale najwidoczniej trafiłam na swój. ;) Zawołałam przyjaciółkę, po czym wyszłam i pokazałam się jej.
-Mimo, że góra nie za bardzo mi się podoba to jest świetna. Leży na tobie idealnie.-pokiwała głową. Z uśmiechem wróciłam do przymierzalni i przebrałam się z powrotem w swoje ciuchy. Zapłaciłam za sukienkę po czym wyszłyśmy ze sklepu i udałyśmy się w stronę sklepu z butami. W oczy od razu rzuciły mi się śliczne czarne botki. Znalazłam swój rozmiar i przymierzyłam. Wiedziałam, że będą pasowały do kiecki. Idąc w stronę kasy z pudełkiem z butami zatrzymała mnie Ariana.
-A torebka.?-i pomachała mi przed nosem kopertówką w kolorze sukienki. Złapałam ją i powiedziałam.
-Dzięki. Z tobą zakupy od razu stają się prostsze.-dziewczyna zaśmiała się po czym poszłyśmy razem do kasy. Zapłaciłam za towar, po czym opuściłyśmy sklep i skierowałyśmy się w stronę wyjścia.
-Dziękuję. Naprawdę mi pomogłaś z tymi zakupami.-uśmiechnęłam się do dziewczyny.
-Nie ma sprawy Eve. Przecież wiesz, że zawsze ci pomogę.-blondynka odwzajemniła uśmiech. Wracając, rozmawiałyśmy o wielu sprawach.
-Nie wiem czy Scooter ci mówił, ale nagrywam nową piosenkę z jednym z The Wanted.- zaciekawiona spojrzałam na nią. Jej wyraz twarzy mówił jedno. To było ciacho.! :D Według niej oczywiście. Szybko wróciłam wzrokiem na drogę, żeby się nie zabić i zapytałam.
-Z kim.?
-Z Nathanem.!-pisnęła a ja się uśmiechnęłam.
-To świetnie.-pokiwałam głową.-Ale wiesz, że masz chłopaka.?-spojrzałam na nią kątem oka.
-Wiem.-przewróciła oczami.-Ale mały flirt chyba nie zaszkodzi, co.?-z uśmiechem podniosła brew.
-Niby tak, ale…-chciałam coś powiedzieć, ale stwierdziłam, że nie będę drążyć tematu.-Mniejsza, zrobisz jak zechcesz. Tylko nie zrań Jai’a.- pogroziłam palcem, wjeżdżając na jej posesję. W odpowiedzi usłyszałam śmiech przyjaciółki.
-To do soboty.-dziewczyna cmoknęła mnie w policzek, po czym wysiadła z samochodu. Wróciłam do siebie i zaniosłam torby z zakupami do siebie. Zostawiłam torebkę i poszłam do kuchni.
-Bu.!-podskoczyłam ze strachu po czym zgromiłam wzrokiem brata. Niby starszy a zachowuje się jak dzieciak. Sekundy później zostałam zamknięta w żelaznym uścisku.
-Tak, ja też się za tobą stęskniłam, ale mnie nie duś.-powiedziałam prawie szeptem. Mężczyzna mnie puścił i spojrzał na mnie.
-Byłaś na zakupach.?-zapytał.
-To aż tak widać.? O Boże, starzeję się.-powiedziałam z niedowierzaniem. Scooter zaśmiał się po czym powiedział.
-Nie. Widziałem jak wnosiłaś torby.-serio, gdybym potrafiła zabijać wzrokiem, mój braciszek byłby już martwy. Ale, na szczęście nie umiem. :D Posiedzieliśmy jeszcze ze trzy godziny, a potem rozeszliśmy się do swoich pokoi i poszliśmy spać.

Pierwszy raz od kiedy ‘pracuję’ z The Wanted, nudziłam się. Serio. Byliśmy na dwóch wywiadach. Ale w czasie drogi milczeliśmy. Co się stało.? Tego nie wiem. Jak szliśmy na drugi wywiad, poprawka, jak chłopcy szli na drugi wywiad, zgarnęłam Toma do tyłu i zapytałam o co chodzi.
-Tom, co się wam dzisiaj stało.?
-Nic się nie stało.-odpowiedział obojętnie. To tak dwa razy mnie zmartwiło.
-Tommy,- tu spojrzał na mnie-co się stało.?-chłopak popatrzył mi chwile w oczy, po czym powiedział.
-Wczoraj pokłóciliśmy się.-o nie. Tylko nie to.
-Ale jak to.?-o co się mogli pokłócić.?
-Sivie i Nareeshy nie podoba się to, że Max codziennie urządza imprezy i zaprasza panienki do siebie do pokoju.-wzruszył ramieniem. Nie wiedziałam co zrobić. Tak mi się go szkoda zrobiło. Położyłam rękę na jego ramieniu.
-Nie martw się. Pogodzicie się. Pogadam z Maxem.
-Nie.-prawie krzyknął.-Nie może wiedzieć, że ci o tym powiedziałem. To nasza sprawa. Rozwiążemy to jakoś.-powiedział szybko. Pokręciłam głową.
-Nie Tom. Ja tak tego nie zostawię. Pogadam z Maxem. Wysłucha mnie, bo wiem, że ma do mnie słabość.-zakryłam ręką usta i wstrzymałam oddech. Tego to on się miał nie dowiedzieć. Parker spojrzał na mnie uważnie, po czym powiedział.
-Mam nadzieję.-wysilił się na lekki uśmiech po czym podreptał do reszty. Westchnęłam, po czym poszłam za nim. Usiadłam w fotelu i patrząc w ścianę słuchałam wywiadu, ale jednocześnie myślałam o krótkiej wymianie zdań z Tomem. Muszę dowiedzieć się, czegoś więcej. Ale jak.? Nagle do głowy wpadła mi pewna myśl. Tak, zrealizuję ją dzisiaj. Samochód chłopców odwiózł mnie do domu.
-Do jutra.-lekko się do nich uśmiechnęłam, po czym wysiadłam z wozu i poszłam do domu. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę 16. Wzięłam prysznic, po czym wróciłam do pokoju ubrać się w coś stosownego. Dzisiaj wyścigi. Stwierdziłam, że dzisiaj nie będę brała w nich udziału. Pooglądam amatorów. A w temacie amatorów… Wzięłam telefon i napisałam sms-a do ‘tego’ chłopaka.
Nadawca : Olivia
Treść : Dzisiaj o 20 widzę cię na wyścigach. Tam gdzie zawsze. Znajdziesz mnie.
Wysłałam i zaczęłam dobierać ciuchy. Po kilku minutach znalazłam odpowiednie(-->). Nie brałam narzutki, bo wiedziałam, że będzie ciepła noc, a koszulkę zamieniłam na bokserkę też z motywem czarnego krzyża. Założyłam czarny bralet zamiast stanika. Stwierdziłam, że lepiej będzie wyglądać. Gdy czesałam włosy, usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a, więc wzięłam telefon i odczytałam wiadomość.
Nadawca : [...]
Treść : Postaram się.
Włożyłam telefon do torby i dokończyłam rozczesywać włosy. Potem spakowałam resztę potrzebnych rzeczy, założyłam buty, przejrzałam się w lustrze i jak najciszej potrafiłam schodziłam ze schodów. A uwierzcie, łatwo nie było. W końcu gdy dotarłam na sam dół, powoli i cicho skradłam się do garażu, gdzie szybko wzięłam z szafki kluczyk i wsiadłam do czarnego Lotusa Elise. Odpaliłam i ruszyłam w stronę miejsca wyścigu.

___________________________________________________________________
O mamuniu. O.O 
Ale Wam długi pierdyknęłam. O.O
A tak nawiasem cześć słoneczka wy moje. ;**
2 tygodnie wakacji, tylko 2 tygodnie wakacji. Ogarniacie.? Bo ja nie. :D
Ale.! Mniejsza z tym. :D Walnęłam Wam taki długi, bo chciałam już przejść do wyścigów i gali. ;D
love nathjaytomaxsiv - zgadłaś.! :D to był Maxio. :D

A co do nowego opowiadania... Przemyślałam to wszystko jeszcze raz i doszłam do wniosku, że nie dam rady prowadzić dwóch blogów na raz, dlatego dopiero gdy zakończę tego, rozpocznę następnego. Ale spokojnie.! Wasze głosy z ankiet nie poszły na marne, bo wiem już z kim chcecie kolejne opo. ;D

Oh i Nina - podsunęłaś mi pewien pomysł. :D Przypomniałam sobie o twoim komentarzu akurat teraz. :D

Chyba wszystko Wam przekazałam... No, przynajmniej mam taka nadzieję. ;) W razie czego, pytajcie w komentarzach. ;)

Do następnego kochane. <3