środa, 6 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 18 "Nie narażaj jej na krytykę i nienawiść fanek."



Co.? Patrzyłam się z zaskoczoną miną w ekran telefonu. Czy Max chce iść ze mną na…randkę.? Równie dobrze może mu chodzić o zwykłe spotkanie. O tak, żeby się lepiej poznać... Nie, pierwsza wersja bardziej do niego pasuje. Ale, skoro chce iść ze mną na „randkę”, to oznacza, że nie ma dziewczyny. A przecież jak się ich pytałam, który jest w związku, to dumnie podniósł rękę. Zerwał z nią.? Najwidoczniej. Moment…. Czy on do mnie zarywa.?! Nie, nie, nie… Tylko nie to.! Nie wie o…NIM. I o moim „drugim” życiu. Moje myśli zaczynają być coraz głupsze. Potrząsnęłam głową, odtrącając przemyślenia i po chwili namysłu odpisałam na sms-a.
„Czemu nie.? To gdzie mnie zabierzesz.? ;p xx”
Raz kozie śmierć. Może nie będę żałowała… 5 minut później dostałam odpowiedź.
„Dowiesz się. ^^ A teraz wybacz, ale muszę zakończyć tę konwersację, ponieważ Tom i Jay rozkręcają kolejną imprezę. Do jutra. xx”
Uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, które otworzyłam a następnie usiadłam na parapecie. Patrzyłam na późno-wieczorne miasto. Było piękne. Jak zawsze. Kochałam LA. Po pierwszym pobycie, w mojej głowie malowały się plany na życie w tym wielkim mieście. I co.? Tadam. Oto jestem. ;)
Posiedziałam tak jeszcze z pół godziny, myśląc o wyścigach, gali. Nie wiedziałam co mam zrobić z tym fantem. Wyścigi, jak zazwyczaj, są w piątek nocą, a gala w sobotę wieczorem-nocą… W czwartek kupiłabym kieckę, w piątek pojechała na wyścigi, sobotę prawie całą odespała, a wieczorem poszłabym na galę. Jestem geniuszem.! :D Tylko co z tą kiecką.? Na pewno kupię krótką. Jak te blizny zakryć.? Może zapudrować.? Nie, i tak je będzie widać. Bo wiadomo, że jak jakiś koleś będzie mnie obczajał, jak będę stała tyłem to i tak to przykuje jego uwagę. Chyba, że by je jakoś zakryć… Oho, mam.! Jestem geniuszem x2.! Xd

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu, który oznajmiał, że ktoś usilnie próbuje się do mnie dodzwonić. Z zamkniętymi jeszcze oczami wymacałam telefon i odebrałam.
-Halo.?-mruknęłam. Naprawdę byłam niewyspana.
-Za 5 minut spóźnisz się do pracy i jeszcze w łóżku.? Nieładnie, nieładnie. Czekamy na ciebie.-oho, ktoś się chyba za mną stęsknił.
-Tak tak.-mruknęłam i się rozłączyłam. Dopiero wtedy otworzyłam oczy i spojrzałam kto do mnie dzwonił. ON. Westchnęłam i odłożyłam telefon na półkę a sama wstałam i poszłam się ogarnąć. 15 minut później byłam ubrana(--->) i pomalowana. W drodze do pracy zahaczyłam o Starbucks’a i kupiłam sobie kawę. Chwile później wchodziłam do budynku.
-Cześć chłopcy.-powiedziałam zamykając nogą drzwi. Nie zrobiłam tego jak normalny człowiek, bo w jednej ręce trzymałam papiery a w drugiej kawę.
-Cześć.-odpowiedzieli chórem. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu i zaczęłam wypełniać papiery. Po pół godzinie miałam dość. Rzuciłam długopis na biurko, wstałam i okrążyłam je, po czym rzuciłam się na kanapę, na której siedział tylko Jay. Położyłam głowę na jego kolanach, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
-Mogę, prawda.?-zrobiłam minę kota ze Shreka, na co chłopak zaśmiał się i machnął ręką. Nogi wyciągnęłam na oparcie i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Chłopaki o czymś rozmawiali a ja napisałam do Cassie.
„Hej misiek. ;* Czwartek 15 przed galerią. W sobotę idę na galę, potrzebuję sukienki. Ogarniasz.? xx”
Wysłałam i wsłuchałam się w rozmowę chłopców.
-No niby tak, ale powiedz mi czy warto.?-Max
-Wiesz, że media zaraz zaczęłyby pisać głupoty.-Siva
-Wiem, ale ja ją lubię, nawet więcej niż lubię, więc czemu nie zaryzykować. Pogadałbym z nią. Powiedziałbym na co powinna być przygotowana.-Jay
-To zły pomysł stary. Nie narażaj jej na to.-Nathan
-A może warto.? Poznaliście ją, wiecie jaka jest.-Jay
-Tak, jest świetna, ale Nath ma rację. Na razie nacieszcie się sobą. Tak będzie lepiej.-Tom
-Pogadam z nią o tym. Zobaczę co o tym myśli.-Jay. I tu postanowiłam się wtrącić.
-Ile się znacie.?-wszyscy spojrzeli na mnie, a ja poczułam się troszeczkę skrępowana.
-Prawie rok.-odpowiedział Jay.
-To długo, ale chłopcy maja rację. Dla jej dobra nie narażaj jej. Przyjdzie na to czas. Gdy będziecie gotowi, pokażesz ją światu.-Jay popatrzył na mnie uważnie.
-Kiedy ja jestem gotowy.-prawie krzyknął.
-A ona.?-na moje słowa zamilkł.-Właśnie.-kontynuowałam-Jeśli ona nie jest gotowa, nie rób tego. Nie narażaj jej na krytykę i nienawiść fanek.-po chwili namysłu powiedział.
-Masz rację.

Po skończonej pracy, weszłam do windy i miałam nacisnąć guzik, ale zatrzymał mnie biegnący Max. Poczekałam na niego.
-Coś się stało.?-zapytałam.
-Nie, tylko chciałbym cię zapytać, czy nie przełożylibyśmy naszego spotkania.?
-Jasne. Może w niedzielę wieczorem.?-zapytałam.
-Pewnie. Dziękuję. Do jutra.-wychodząc z windy pomachałam mu i wyszłam z budynku.

Wracając do domu, zadzwoniła do mnie Cassie.
-No hej. Przepraszam, że nie odpisałam, ale nie miałam czasu i zapodziałam telefon.
-Nie ma sprawy.-zaśmiałam się- To jak.?
-Z chęcią bym z tobą poszła, ale umówiłam się.
-Ooo z kim.?-czyżby moja kochana Cass się zakochała.?
-Z Jacobem.-pisnęła mi prosto do słuchawki.
-Ogłuchnę przez ciebie.-zaśmiałam się.-No, ale gratuluję i trzymam kciuki.
-Nie masz mi za złe, że nie pójdę z tobą na zakupy.?
-No co ty, kochana. Liczę na to, że ci się uda.-uśmiechnęłam się.
-Dzięki. Kocham cię. Pa. –rozłączyłam się w momencie kiedy wjechałam na swoją posesję.

Następnego dnia…

-Hej Ari. Co robisz w czwartek po południu.?-wysiadając z windy na swoim piętrze zadzwoniłam do Grande.
-Hej Eve. W czwartek.? Akurat mam wolne popołudnie. Coś się stało.?
-Nie, nie. Tylko chciałam zapytać czy nie poszłabyś ze mną na małe zakupy. W sobotę jest gala i Scooter kazał mi na nią iść.-w odpowiedzi usłyszałam tylko dźwięczny śmiech przyjaciółki.
-Z chęcią pójdę. O 15 przed galerią.?
-Tak. Do zobaczenia.-rozłączyłam się i weszłam do ‘gabinetu’. Chłopcy siedzieli i albo gadali, albo siedzieli na twitterze. Nie zważając na to, usiadłam przy biurku i weszłam na swojego maila. Miałam kilka wiadomości. Dwie reklamy, mail od Scootera, Matta. Norma. Nagle przypomniałam sobie, że poprzedniego dnia wchodziłam na stronę, której nazwy no cóż, na pamiętam. Weszłam więc w historię i zaczęłam szukać mojej zguby. Ale zamiast tego znalazłam coś innego. Ze zdziwienia otworzyłam szeroko oczy. Po chwili otrząsnęłam się i zwróciłam się do Wantedów.
-Chłopcy-tu wszystkich wzrok spoczął na mojej osobie-…który z Was oglądał na moim komputerze pornosy.?

__________________________________________________________________
No hej. :*
Na wstępie chciałabym BARDZO, ale to BARDZO przeprosić za to, że nie dodałam wcześniej, ale no cóż, 25 lipca wróciłam, następnego dnia zjechała do mnie kuzynka, przez cały tydzień nie było jak wziąć się za rozdział, w sobotę byłam na weselu(^^), a wczoraj jak się usiadłam tak skończyłam. :D 
Dłuższy - na przeprosiny. ;D

A co do nowego opowiadania... Spróbuję ogarnąć jeszcze dzisiaj stronkę i (może) bohaterów. ;)

Anusiak - juz zdradziłaś.! I chyba wiem o co kaman. :D Ani mi sie waż, bo uduszę.! :D
A co do wyjawienia tożsamości tajemniczego chłopaka - sama jeszcze nie wiem. :D mam juz moment w którym, poznacie JEGO tozsamość, ale wszystko zależy jak ułożę akcję. ;D Ale i tak jeszcze poczekacie. xD

Czekam na Wasze komenatrze(zwłaszcza co do końcówki ^^) i do nexta. :D

Love yaa. <33

piątek, 18 lipca 2014

ROZDZIAŁ 17 "Posiedziec i popatrzeć.?"



-Ariana.?!-dziewczyna popatrzyła na mnie zdezorientowana, ale po chwili jej oczy powiększyły się, a na twarzy pojawiał się uśmiech.
-Eve.? O mój Boże, to ty.!-dziewczyna zamknęła mnie w żelaznym uścisku. Jak na taką kruszynę, to silna była. Po chwili oderwałyśmy się od siebie. Dziewczyna patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
-Ale kiedy.?-spytała.
-Miesiąc. Coś koło tego.-Grande zrobiła oburzoną minę, po czym mnie szturchnęła.
-Tyle czasu siedzisz i się nie odezwałaś.?-zaśmiałam się, po czym cmoknęłam ją w policzek i przytuliłam. Odwzajemniła uścisk.
-Tęskniłam Ari.-wyszeptałam.
-Oh, ja też Eve.-stałyśmy tak na środku korytarza i przytulałyśmy się. Z Arianą przyjaźnimy się od kiedy Scooter został jej managerem. Gdy się poznałyśmy, od razu złapałyśmy dobry kontakt, a to przerodziło się w przyjaźń.
-W ogóle, zmieniłaś kolor włosów. Przez to cię od razu nie poznałam.-dziewczyna zaśmiała się.-Moja blondyneczka.-tym razem zaśmiałyśmy się razem.
-Eve z chęcią bym poszła z tobą na jakąś kawę, ale mam małe urwanie głowy i nie mam za bardzo czasu. Ale obiecuję, za kilka dni wpadnę do ciebie na noc. Mamy dużo do nadrobienia.-pokiwałam z uśmiechem głową, a ona cmoknęła mnie w policzek i pobiegła w kierunku windy. Dopiero teraz zauważyłam, że zmieniła styl. Króciutka sukienka. Będę musiała z nią o tym pogadać…
Wzięłam papiery, po które poszłam, a  następnie wróciłam do siebie, gdzie chłopaki okupywali moje biurko.
-Emm…Co wy wyprawiacie.?-na moje słowa, podskoczyli jak oparzeni, a jedyny Max, który siedział w moim fotelu, który wnikliwie coś czytał, odezwał się.
-Mam.!-reszta jakby zapomniała, że jestem i wrócili do biurka. No, prawie wszyscy. Ten chłopak, tylko spojrzał na mnie z uśmiechem i także pochylił się nad komputerem.
-Dobra, dość tego, zrobić mi przejście.-powiedziałam, podchodząc do biurka. Chłopcy się przesunęli, a to, co tam zobaczyło, wywołało u mnie śmiech, który z trudnością powstrzymywałam. Zauważył to Tom.
-No co.?-przymknęłam oczy, żeby się nie roześmiać. Otworzyłam je i z szerokim uśmiechem odpowiedziałam.
-Serio.? Głosujecie na samych siebie, żeby wygrać.?-na moje słowa, Max uśmiechnął się szeroko.
-Oczywiście, że tak. No bo, po co tam pójdziemy.? Posiedzieć i popatrzeć.?-na jego słowa roześmiałam się.
-Dobra, wygraliście.-uniosłam ręce w geście obronnym-A teraz, tak z grzeczności, wypad bo to moje biurko, komputer i fotel.-Tom zrobił z ust literkę o, a potem mijając mnie, powiedział.
-Materialistka.-na jego słowa słodko się uśmiechnęłam.

Resztę dnia przebimbałam w fotelu, a chłopcy zdążyli rozwalić już poduszkę. Grali w karty(nie wiem skąd je wytrzasnęli), Monopoly(tego tak dwa razy), po wygranej Sivy w Monopoly grali w kamień-papier-nożyce, a na koniec, gdy ze zmęczenia(ciekawe jakiego.?!) Tom zasnął – ukradli mi markery(oczywiście zmywalne, ten niezmywalny zdążyłam zabrać Jayowi) i pomalowali go. Wyglądał bardzo…kobieco. Dobra, w tym była moja mała pomoc. ;) Jak wychodziłam to chłopcy mieli go budzić, więc strasznie zastanawia mnie jego reakcja. Myśląc o reakcji Toma, wróciłam do domu, gdzie od razu poszłam do łazienki i nalałam pełną wannę wody. Szybko się rozebrałam i weszłam do gorącej wody. Leżałam już tak z pół godziny, gdy nagle pomyślałam, że napiszę do jednego z chłopców i zapytam o Toma. Wybrałam numer Maxa.
„Hej. ;p I jak tam nasz Tom.? Jak bardzo chce nas zabić.? xx”
Poszło, niemal od razu dostałam odpowiedź.
„Żebyś ty zobaczyła tę rządzę mordu w jego oczach. Epickie.! xx”
Czytając wiadomość, zaśmiałam się. Biedny Tom. 
Pisałam tak sobie jeszcze z Georgem, dopóki woda mi w wannie nie wystygła. Odpisałam na sms-a i wyszłam z wanny, starannie wycierając się ręcznikiem i ubierając piżamę. Wróciłam do siebie, do pokoju i położyłam na łóżku. Kilka sekund później usłyszałam dźwięk przychodzącego sms-a. Otworzyłam wiadomość.
„Może spotkamy się jutro wieczorem, tylko we dwoje.?”

__________________________________________________________________
Cześć i czołem wszystkim. :D
Przepraszam, że taki krótki, ale dłuższego nie zdążyłabym napisać, bo zaraz jadę na Mazurki na tydzień. ^^

Czytając komentarze pod poprzednim rozdziałem, uśmiecham się od ucha do ucha. Wasze komentarze są genialne.! <3
Widzę, że nie spodobała Wam się Ariana... Ale to fanfic, więc mogę zrobić z niej albo wredną dziwkę(xd) albo miłą i sympatyczną osóbkę. :D Wszystko zależy ode mnie. Buahahaha. xD

Ankieta została zamknięta i...werble proszę...będzie nowe opowiadanie.! I znowu jednym z głównych bohaterów będzie Nathan.! Czujecie ten sarkazm. xD  Kidding. :D Oczywiście, cieszę się, że wybrałyście tego, którego chciałyście, bo widziałam przypadki, w których było po równo i co zrobić.? :D Dobra kończę trucie. ;D
Kiedy opo się pojawi.? Jak wrócę z Mazur to ogarnę go. :D 

Anusiak - Nie mam wyjścia. Musze iść do BigCity, bo tylko tam mam Liceum do którego idę. xd

Liczę na wasze szczere opinie, czekam na komentarze i do następnego.! <33 

Kocham Was Moje Czytelniczki. <333

piątek, 11 lipca 2014

ROZDZIAŁ 16 "Chyba się zakochał."



-Chłopaki.! Uspokójcie się w końcu.!-co za dzieci. Ganiam ich po całej garderobie i próbuję ogarnąć. Są jeszcze przed koncertem. Czemu ten czas tak wolno leci.?! Na moje słowa tylko się zaśmiali i rozbiegli po całym pomieszczeniu. Zatrzymałam się, zacisnęłam zęby ze złości, po czym powiedziałam.
-Mam dość. Pieprzę taką robotę.-chwyciłam już za klamkę aby wyjść, ale poczułam szarpnięcie za nadgarstek i zderzyłam się z klatką piersiową Toma. Spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął po czym powiedział.
-Nie odchodź.-popatrzyłam na niego z uniesioną brwią.
-Pod warunkiem, że będziecie grzeczni.-popatrzyłam po chłopcach, po czym wróciłam wzrokiem do Parkera.
-Nie.-szepnął Jay, myśląc chyba, że nikt tego nie usłyszy, po czym dodał głośno.-Oczywiście.-przewróciłam oczami, walnęłam pięścią w pierś Toma, po czym minęłam go i z założonymi rękami usiadłam na kanapie, udając naburmuszoną. Oczywiście, że robiłam to tylko dla żartów. Nie zrezygnowałabym z takiej roboty za żadne skarby. Chwilę później chłopcy zostali poproszeni bo zaczynali swoje show. Ustałam obok sceny i nagrywałam ich. Po koncercie zostałam odwieziona do domu, po czym od razu padłam do łóżka jak zabita.

Obudziłam się wypoczęta i co najważniejsze – uśmiechnięta. To była rzadkość. Zwłaszcza z rana. Otworzyłam okno na oścież, po czym poszłam do kuchni i wypiłam kawę. Poszłam do łazienki, gdzie ogarnęłam się. Wróciłam do pokoju, gdzie ubrałam się(--->), a następnie usiadłam przy toaletce i pomalowałam i uczesałam. Pojechałam samochodem do pracy. Tam zastałam tylko dwójkę z grupy.
-A gdzie reszta.?-zapytałam, wygodnie rozsiadając się w fotelu.
-Skoczyli do sklepu.-na moją pytająca minę, Max dodał.-Zaspaliśmy i nie zdążyliśmy zjeść, a wiesz jaki z Toma żarłok.-zaśmialiśmy się z Maxem. Spojrzałam na Nathana, który siedział wgapiony w telefon, jakby w ogóle wyłączony.
-A temu co.?-głową wskazałam na bruneta.
-A bo ja wiem.?-po czym dodał szeptem machając brwiami z szyderczym uśmiechem-Chyba się zakochał.
-Chyba ty.-podskoczyłam ze strachu, na co Nath zaśmiał się.-Aż taki straszny jestem.?
-Nie, po prostu myślałam, że się nie odezwiesz.-odpowiedziałam trzymając się za serce. Chwilę jeszcze tak we trójkę pogadaliśmy, dopóki drzwi z hukiem nie trzasnęły o ścianę. Odwróciłam się w stronę trójki z uniesioną brwią.
-Serio.?-Tom pokiwał głową z szerokim uśmiechem. Pokręciłam głową po czym poszłam do swojego biurka, skąd wyciągnęłam kalendarz i przejrzałam plany na następne kilka dni.
-Uuuu chłopaki szykujcie garniaki.-powiedziałam, a gdy zdałam sobie sprawę jak to brzmiało zaczęłam się śmiać.
-Nie wiem co ona bierze, ale ja też chce.-usłyszałam Toma. Przestałam się śmiać po czym powiedziałam.
-Nic nie biorę Tom. Mówiłam tylko, żebyście szykowali garnitury na sobotę, bo macie rozdanie jakichś tam nagród.-wzruszyłam ramionami po czym odłożyłam kalendarz do szafki, a wyciągnęłam swój telefon. Sprawdziłam kiedy kolejny wyścig. Piątek. Nagle wyskoczyło mi powiadomienie o sms-ie. Otworzyłam więc i ku mojemu zaskoczeniu była to wiadomość od Scootera.
„W sobotę jest rozdanie nagród. The Wanted idzie. Ja idę, ty też. Nie słyszę odpowiedzi nie. Do zobaczenia w sobotę.”
Co ja mu takiego zrobiłam.? Chyba nie myśli, że pójdę na tę cholerną galę.? Śni.! Nigdzie nie idę. Boże, dopomóż…
-Za żadne skarby.-mruknęłam, po czym wrzuciłam telefon do torebki.
-Co jest.?-usłyszałam pytanie kierowane z ust Jaya.
-Scooter każe mi iść na tę galę.-mruknęłam, a po sekundzie usłyszałam stłumiony pisk. Spojrzałam w stronę chłopców, ale każdy rozglądał się po sobie. No prawie. Tom i Jay wyglądali jakby mieli zaraz się posikać, ale chyba ze szczęścia, bo mieli ogromne banany na twarzach.
-Idź, proszę, proszę, proszę.-maślane oczy McGuinnesa i Parkera, wymusiły na mojej twarzy uśmiech.
-Dlaczego.?-spytałam.
-Bo to idealna okazja, aby zobaczyć cię w sukience.-pomachali brwiami, a ja zmrużyłam oczy. Ale za chwilę wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Po kilku chwilach, odezwałam się.
-Dobra, niech Wam będzie.-najwyżej, będę cały dzień odsypiać-pomyślałam. Mam zamiar wziąć udział w wyścigu. Nie zmarnuję okazji aby, może, spotkać Olivera.

Następnego dnia…

Szłam właśnie po jakieś papiery na piętrze niżej, gdy nagle z kimś się zderzyłam.
-Jak łazisz.?!-usłyszałam od dziewczyny. Podniosła głowę, a mnie olśniło.
-Ariana.?!

__________________________________________________________________
No cześć. :D 
Jak tam wakacje.? Bo u mnie przez cały tydzień gorąco, a dzisiaj już zimno. ;/

W ogóle przepraszam, że tyle czasu musiałyście czekać na rozdział, ale miałam chwilowy zastój i pełno latania z papierami, ale już wszystko załatwione więc skupiam się w pełni na blogu. ;)

Ah i jeszcze mała jedna informacja odnośnie nowego opowiadania. ;) Stwierdziłam, że nie opłaca mi się tworzyć op-ka na podstawie filmu, bo będziecie znały zakończenie. Dlatego postanowiłam zacząć pisać nowe opowiadanie. Wiem, że trochę to szalony pomysł, dlatego pytam się Was, moje kochane, o opinię. 
Jesteście za nowym opowiadaniem.? oraz O czym chciałybyście nowe opowiadanie.? -chodzi o takie wasze wymarzone jakby. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. I może, traficie w jeden z moich pomysłów.? ;) Liczę na szczere odpowiedzi. ;)

Pozdrawiam, całuję i do następnego.! <3

sobota, 21 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 15 "Ale blizny pozostały..."



Małe info przed czytaniem. ;)
 Włączcie  piosenkę gdy Olivia zacznie opowiadać. Doda klimatu. :)
__________________________________________________________
Obudził mnie promień słońca padający centralnie na moją twarz. Przeciągnęłam się i dalej leżałam z zamkniętymi oczami. Nie chciało mi się wstać. Ale mimo moich wewnętrznych protestów, podniosłam się z łóżka. Podeszłam do okna, które otworzyłam i wychyliłam by rozejrzeć się. Ludzie spieszyli do pracy, jedni z kawą, drudzy bez, z teczkami. Samochody jechały jeden za drugim. To się nazywa Los Angeles. Z uśmiechem udałam się w stronę łazienki, gdzie załatwiłam swoją potrzebę, przemyłam twarz a włosy związałam w niedbałego kucyka. Wróciłam do pokoju, ubrałam się(--->),
a następnie poszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Z gorącym napojem usiadłam w salonie. Włączyłam tv i oglądałam jakiś serial. Po jakichś 30 minutach przełączyłam na stację muzyczną. Podgłośniłam i poszłam po laptopa. Po godzinie znudziło mi się siedzenie w Internecie, więc zamknęłam laptopa i poszłam do kuchni. Napiłam się soku i akurat zmyłam szklankę, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Proszę.!-krzyknęłam, może to nie gwałciciel. Odstawiłam szkło na suszarkę, gdy usłyszałam głos, którego mogłam się spodziewać. Ale nie pytania…
-Co ci się stało.?-natychmiast odwróciłam się do niego. Stał wpatrzony w moje nogi. Zupełnie zapomniałam o tych cholernych bliznach.
-Nic takiego.-powiedziałam cicho. Chłopak spojrzał na mnie i jakby otrząsnął się ze zdziwienia, bo zlustrował mnie od góry do dołu, po czym zapytał.
-A ty jeszcze nie gotowa.?
-5 minut. Rozgość się.-powiedziałam po czym wycofałam się z kuchni i pobiegłam do swojego pokoju. Przebrałam się(--->), włosy rozczesałam i zrobiłam z nich kucyka, a na koniec zrobiłam kreskę na oku i przejechałam tuszem po rzęsach. Zgarnęłam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, założyłam trampki i zeszłam do salonu, gdzie chłopak z zegarkiem w ręku odliczał czas. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się seksowne, po czym powiedział.
-Zdążyłaś.-odpowiedziałam mu uśmiechem. Wyszliśmy z domu, który zakluczyłam. A następnie ruszyliśmy spacerkiem w stronę kawiarni.
-Chłopaki nie pytali się ciebie dokąd idziesz.?-zapytałam nagle. W niedzielne południe chłopak tak nagle wychodzi z domu. Nie wydaje się to trochę podejrzane.?
-Owszem, pytali, ale powiedziałem, że mam pewną sprawę do załatwienia.-spojrzał na mnie z uśmiechem. On ma taki seksowny uśmiech. Boże, co ja gadam.?! – skarciłam się w myślach. Akurat doszliśmy do kawiarni, więc skupiłam się na tym, żeby nie myśleć o tym. Usiedliśmy przy stoliku w rogu pomieszczenia i zamówiliśmy ja – latte, on - małą czarną. Chwilę siedzieliśmy w ciszy, dopóki nie dostaliśmy swoich zamówień.
-Nie chcę cię pospieszać czy coś…-zaczął cicho, podniosłam wzrok i spojrzałam w jego tęczówki. Był ciekaw. I to bardzo. Przełknęłam ślinę.
-Wszystko zaczęło się, kiedy wprowadziłam się do Scootera. Miałam wtedy 13 lat. Od zawsze chciałam mieszkać w L.A. I moje marzenie się spełniło. Scooter wydawał mi się  wtedy normalny, jak brat. Każdego wieczora schodził do garażu. Nie pozwalał mi z nim chodzić… Ukrywał przede mną coś. Tylko, że wtedy nie wiedziałam, że to zmieni moje życie… Jakoś rok później, gdy Scoota nie było w domu, ciekawość zaprowadziła mnie wprost pod drzwi, które prowadziły do garażu. Otworzyłam je a moim oczom ukazały się samochody. Było ich chyba pięć… Zakochałam się. Były po prostu idealne. Podchodziłam do każdego i dotykałam go. Po prostu nie wierzyłam w to, co widzę. Wtedy wrócił Scooter. Nie był zły, co mnie zdziwiło. Wtedy mi wszystko wytłumaczył… Był jednym z najlepszych kierowców w Los Angeles. Chciał mnie nauczyć jeździć, ścigać się. Zgodziłam się. Byłam ciekawa, jak to jest. Następnego dnia pojechaliśmy na tor… To tam nauczyłam się jeździć. To tam nauczyłam się ścigać. To tam nauczyłam się wszystkiego. Znam go na pamięć. W moje 15 urodziny zabrał mnie na wyścigi. To co tam zobaczyłam było…niesamowite. Byłam oczarowana. Stuningowane samochody... Warkot ich silników... Pisk opon… To jest to. Tam też poznałam Matta i Cassie. Od tamtego czasu za wszelką cenę chciałam się ścigać, ale Scooter się nie zgadzał. Ćwiczyłam cały czas. Opanowałam wszystko do perfekcji… W szesnaste urodziny Scooter pozwolił mi na udział w wyścigu. Byłam wniebowzięta. Ścigałam się na krótkiej trasie… I wygrałam. Byłam szczęśliwa. Wtedy to, poznałam Justina Biebera… Każde kolejne wyścigi wygrywałam. Ludzie nazywali mnie LA Queen. Najlepsze było to, że kilka razy ścigałam się z tym samym chłopakiem. Oliverem. Nienawidził mnie. Z resztą z wzajemnością… Pół roku później, noc 15 października. Nigdy nie zapomnę tej nocy… Wydarzyło się coś, co mnie zniszczyło… Miałam wypadek…. Ścigałam się wtedy z Oliverem. Jechaliśmy długą trasą. Po kolejnym zakręcie była prosta, przez którą ciągnęły się tory. Wcisnął nitro i mnie wyprzedził. Zrobiłam to samo. Ale go nie dogoniłam. W momencie kiedy pojawiłam się na torach, pojawił się też pociąg.-na samo wspomnienie zaszkliły mi się oczy-Siła z jaką we mnie uderzył, była niewyobrażalna. Koziołkowałam. Do tej pory nie wiem ile razy.-po policzku spłynęła mi łza. Nagle poczułam dłonie chłopaka na swoich. Spojrzałam na nie, po czym spuściłam wzrok i kontynuowałam.-Pociąg uderzył w stronę od kierowcy. Obrażenia były tak rozlegle, że lekarze myśleli, że nie przeżyję... Miałam wstrząśnienie mózgu, zwichnięty lewy bark, złamaną lewą rękę, połamane żebra, złamaną lewą nogę, a w prawej pękniętą kość.-przy każdym słowie po policzkach spływały słone krople-Leżałam w śpiączce… Rok… 12 miesięcy… Nikt nie miał nadziei na to, że się obudzę. Ale udało mi się… Nie byłam już tą samą osobą co przed wypadkiem. Zamknęłam się w sobie… Nikogo do siebie nie dopuściłam. Nie chciałam nawet poddać się rehabilitacji… W osiemnaste urodziny wróciłam do Londynu. Tam dopiero poddałam się rehabilitacji. Doszłam do siebie… Ale blizny pozostały. Odżyłam. I wtedy też spotkałam ciebie.-zakończyłam swoją opowieść i dopiero po kilku minutach ciszy, spojrzałam na chłopaka. Patrzył na mnie..tak inaczej.
-Powiesz coś.?-zapytałam cicho.
-Nie wiem co. Jestem…zaskoczony.
-Tak, moja historia nie jest zbyt radosna.-mruknęłam.
-Ale za to kończy się happy end’em.-spojrzałam na chłopaka, który uśmiechnął się delikatnie. Odwzajemniłam uśmiech.
-Mam pytanie…-zaczął cicho. Spojrzałam na niego uważnie, a on kontynuował. – Co to była za historia z Justinem.?-nie, tylko nie to. Wszystko tylko nie to. Przymknęłam oczy, by po chwili spojrzeć na chłopaka. Nie, tego nie zniosę.
-Tę historię znają tylko trzy osoby. Kiedyś może ją usłyszysz, ale nie dzisiaj.-westchnęłam. Chłopak pokiwał ze zrozumieniem głową.
-Wiesz, że mogłaś usunąć blizny.?-spytał nagle.
-Wiem, ale wtedy wzięłam sobie to jako swoistą karę. Teraz tego żałuję.
-Nie widać ich aż tak bardzo.-stwierdził.
-Według mnie, widać je i to bardzo.-mruknęłam dopijając, już zimną, kawę.
-To dlatego ciągle nosisz spodnie.
-Taa.-mruknęłam.-Wracamy.?-zapytałam po chwili. Chłopak kiwnął głową i bez słowa wyszliśmy z kawiarni. Ciszę panującą między nami, przerwałam ja.
-Nie myśl o tym. I nie mów o tym nikomu, dobrze.?-chłopak znowu kiwnął głową, a ja kontynuowałam.-To co się wydarzyło, to już przeszłość. Teraz jest teraz. I nie zaprzątajmy sobie myśli tym co minęło.

_________________________________________________________________
Hello.! :D
Ale wam walnęłam długi. O.O
Większa część to historia naszej bohaterki, ale co zrobisz. Taki jest scenariusz...chyba. :D

Co do ankiet - nie wiem co się stało, ale na początku nie można było w ogóle głosować, ale usunęłam i zrobiłam jeszcze raz i widzę, ze normalnie funkcjonują. ;)
A i jeszcze co do ankiet... Znowu chcecie Nathana.? Osobiście nie mam nic do tego. ;)
A propo Natha... Widzieliście ludzie.? Sykes wystąpił na Summertime.! :D Niestety nie zdążyłam w radio usłyszeć, ale potem obejrzałam filmik i o mamuniu. *.* 

Dziękuję Kochane za wasze komentarze. Tak,  czytam je. :D Są naprawdę miłe i ah te wasze rozkminy. :D 

Kocham Was i do nexta. <3